sobota, 27 sierpnia 2016

Coś tam coś tam

Coś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział I: Przywitanie


                Ziewnęłam przeciągle, wstając z łóżka. Podrapałam się po głowie i poczłapałam leniwym krokiem do szafy, wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę, spodnie i stanik, po czym ubrałam się w to wszystko. Idąc co kuchni zaglądnęłam do łazienki i uczesałam włosy w zwykłego kucyka. W kuchni zjadłam śniadanie - standardowo parówki. Przy okazji spojrzałam na przyczepione magnesami do drzwi lodówki ogłoszenie dotyczące pracy. Miałam być na miejscu o godzinie dziewiątej. Była dopiero ósma. Miałam jeszcze masę czasu, więc poszłam oglądać telewizję. Gdy wreszcie było wpół do dziewiątej, rozciągnęłam się na kanapie i wstałam. Zanim wyszłam zaglądnęłam jeszcze w lustro widzące przy drzwiach. Wszystko było w porządku. Jasnobrązowe włosy związane w wysokiego kucyka, zielone oczy wcale nie wyglądały na przemęczone lub ospałe, jedynie moje pełne, malinowe ust były trochę poszarpane, gdyż gdy się denerwuję, często obgryzam je do samej krwi. Biała koszulka z wieżą Eiffla i jakąś dziewczyną była nadzwyczaj wygodna, tak samo jako niebieskie rurki. Do tego założyłam szafirowe trampki i wyszłam zamykając za sobą drzwi na klucz.
                Byłam już na właściwej ulicy. Wielkiego napisu „Freddy Fazbear’s Pizza” nie dało się nie zauważyć. To był mój cel. Miałam zacząć pracę w tym oto właśnie bardzo popularnym budynku. Przed drzwiami czekał na mnie kierownik. Mężczyzna trochę wyższy ode mnie z blond włosami i szarymi oczami. Na sobie miał garnitur z fioletowym krawatem.
                Nieźle się odpicował, a ja ubrałam się w strój cywilny niżeli bardziej jakiś uroczysty. Kurcze, mogłam o tym pomyśleć.
                Kierownik spostrzegł mnie, uśmiechnął się i pomachał mi na powitanie. Pośpieszyłam się i podbiegłam do niego.
                - Dzień dobry - uśmiechnęłam się sympatycznie.
                - Witaj, moja droga! Jesteś punktualna, to cudownie. Proszę, wejdź. Oprowadzę cię po restauracji, dzisiaj jest wyjątkowo zamknięta z powodu małego remontu.