Coś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś tamCoś tam coś
Do szablonów
sobota, 27 sierpnia 2016
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Rozdział I: Przywitanie
Ziewnęłam
przeciągle, wstając z łóżka. Podrapałam się po głowie i poczłapałam leniwym
krokiem do szafy, wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę, spodnie i stanik, po
czym ubrałam się w to wszystko. Idąc co kuchni zaglądnęłam do łazienki i
uczesałam włosy w zwykłego kucyka. W kuchni zjadłam śniadanie - standardowo
parówki. Przy okazji spojrzałam na przyczepione magnesami do drzwi lodówki
ogłoszenie dotyczące pracy. Miałam być na miejscu o godzinie dziewiątej. Była
dopiero ósma. Miałam jeszcze masę czasu, więc poszłam oglądać telewizję. Gdy
wreszcie było wpół do dziewiątej, rozciągnęłam się na kanapie i wstałam. Zanim
wyszłam zaglądnęłam jeszcze w lustro widzące przy drzwiach. Wszystko było w
porządku. Jasnobrązowe włosy związane w wysokiego kucyka, zielone oczy wcale
nie wyglądały na przemęczone lub ospałe, jedynie moje pełne, malinowe ust były
trochę poszarpane, gdyż gdy się denerwuję, często obgryzam je do samej krwi.
Biała koszulka z wieżą Eiffla i jakąś dziewczyną była nadzwyczaj wygodna, tak
samo jako niebieskie rurki. Do tego założyłam szafirowe trampki i wyszłam
zamykając za sobą drzwi na klucz.
Byłam
już na właściwej ulicy. Wielkiego napisu „Freddy Fazbear’s Pizza” nie dało się
nie zauważyć. To był mój cel. Miałam zacząć pracę w tym oto właśnie bardzo
popularnym budynku. Przed drzwiami czekał na mnie kierownik. Mężczyzna trochę
wyższy ode mnie z blond włosami i szarymi oczami. Na sobie miał garnitur z
fioletowym krawatem.
Nieźle
się odpicował, a ja ubrałam się w strój cywilny niżeli bardziej jakiś
uroczysty. Kurcze, mogłam o tym pomyśleć.
Kierownik
spostrzegł mnie, uśmiechnął się i pomachał mi na powitanie. Pośpieszyłam się i
podbiegłam do niego.
-
Dzień dobry - uśmiechnęłam się sympatycznie.
-
Witaj, moja droga! Jesteś punktualna, to cudownie. Proszę, wejdź. Oprowadzę cię
po restauracji, dzisiaj jest wyjątkowo zamknięta z powodu małego remontu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)